Dążenie do perfekcji, subtelność i skromność, to tylko nieliczne z cech, jakimi wyróżnia się 23-letnia gwiazda Disneya. Dorastała w niewielkim miasteczku San Daniele del Friuli , otoczonym przez jeziora, sznur gór i pola. Jako sześciolatka wzięła pierwsze lekcje gry na gitarze. Miała wtedy obsesję na punkcie utworu „Lost for words” z repertuaru Pink Floydów, którego namiętnie słuchał jej ojciec. W wieku 12 lat po raz zaśpiewała publicznie na przyjęciu rodzinnym. W jej domu muzyka od zawsze była wszechobecna. Repertuar Zucchero, Bruce’a Springsteena, U2 i Frabrizia de André docierał do każdego, najmniejszego zakątka.
W wieku 18 lat przeprowadziła się do Mediolanu, aby studiować muzykę na jednej z tamtejszych uczelni. Występowała podczas trasy koncertowej „Il mondo di Patty”, powiązanej z promocją argentyńskiego serialu „Patito feo”. Dwa lata temu wzięła udział w castingu do „Violetty” i wygrała. „Nie znałam ani jednego słowa po hiszpańsku, a to właśnie w tym języku miało odbyć się przesłuchanie. Skontaktowałam się z Laura Esquivel (odtwórczynią głównej roli w „Patito Feo”), z którą pracowałam podczas tournée po Włoszech. Moje przemówienie ćwiczyłyśmy przez Skype’a. Wtedy nie wierzyłam, że mam jakieś szanse” – wspomina. Dzisiaj nie tylko mówi bezbłędnie, ale do tego ma silny akcent z Buenos Aires. „Wszystkiego nauczyłam się, mieszkając w Argentynie. Mój włoski akcent praktycznie zanikł” – dodaje.
Kiedy po raz pierwszy przyleciała do Argentyny, całe jej wyobrażenie o tym kraju się rozmyło. Z ogarniętych sierpniowym upałem Włoch przeniosła się do miejsca uginającego się przed srogością zimy. „Moja pierwsza myśl po wylądowaniu – co ja tutaj robię? Byłam przestraszona. Odebrano mnie z lotniska i odwieziono do domu w Palermo. Wtedy poznałam Martinę (Stoessel, serialową Violettę – przyp. red.). Wydała mi się taka słodka. Miała zaledwie 14 lat” – opowiada.
Fani Violetty nie mają powodów do obaw. Ich ulubiona bohaterka nie zamierza odchodzić z serialu. „Nie chcę odrywać się od „Violetty”, ale to prawda, że pragnę popracować nad sobą i rozwinąć własną karierę. Czuję ogromną wdzięczność do publiczności i mam dla niej ważną wiadomość do przekazania. Dużo się uczyłam i wiem, że zasługuję na miejsce, w jakim się znalazłam. Dlatego chcę powiedzieć wszystkim, którzy budzą się z głową pełną marzeń, że nawet jeśli inni będą zamykać przed nimi drzwi i mówić „nie”, nie można przestać wierzyć. Moi rodzice mawiali mi: „Se semini centro raccogli dieci” (tłum. „Jeśli zasiejesz sto, zbierzesz dziesięć”). Nigdy nie odchodzi się z pustymi rękami” – zapewnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz